poniesionego wysiłku.Co można na to poradzić...?Myślę,że wystarczy się dookoła siebie rozejrzeć,czasem mocno zwolnić i próbować odnaleźć w sobie pasję,rozbudzić mocno zdominowaną codziennymi trudami wyobraźnię,starając się podkraść odrobinę czasu na to co tak naprawdę nas interesuje.Być możę to wydaje się z pozoru banalne, ale życie jest po to aby "pożyć", i jeżeli uda nam się w codzienność
wpleść chociaż odrobinę tego,co tak naprawdę byśmy chcieli robić, to
wszystko dookoła wyda się łatwiejsze i bardzie znośne.
Hm...tak w ogóle to dzisiaj miało być o mojej drugiej pasji-no może to za dużo powiedziane-o moim sposobie spedzaie resztek wolnego czasu.
Niekiedy wsiadam na moje Suzuki Intruder z 1994 r.To moment , kiedy mogę się odprężyć,odstesowć i naprawdę zapomnieć o codziennych obowiązkach-to głośna maszyna,nie słychać przy nim telefonu komórkowego :)Nie jestem bynajmniej pasjonatą z klapkami na oczach,ale bardzo lubię krótkie przejażdżki po okolicznych wioskach,
staram się unikać miasta-jest nieprzyjazne.Jeżdżę sam,albo z kolegą,rzadko w dużej grupie.Gdzieś usłyszałem-"bądź samotny,organizacje są dla słabych" - spodobało mi się...
Motocykl posiadam od kilku lat.Jest w stanie kolekcjonerskim,dbam bardzo o niego a zimą ,dzięki wyrozumiałości mojej żony,parkuję go w centralnym punkcie naszego salonu(tylko w grudniu na chwilę ustępje choince!)To nie jest szybki i mocny sprzęt,nie o to chodzi !
W minioną niedzielę udało się mi wyjechać z kolegą do okolicznych mieścin.Wlekliśmy się 70/80 km/h czując chłodne,przyjemne powietrze
niedzielnego poranka.Wierzci mi-poczuć zapach kwitnącego rzepaku i mieć wrażenie,że to ważna sprawa-b e z c e n n e !
Nie mam pojęcia czy ktoś z was to czyta,ale może przychlnym okiem
spojrzycie na zdjęcia naszych motocykli:
Moje Suzuki Intruder.
Kolega Arek...
...i jego Yamaha Drag Star
Zawsze i wszędzie budzą zainteresowanie...
A Garbus w dalszym ciągu na lakierni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz