Nasz Garbusik dojechał do Bydgoszczy o własnych siłach-i tu miła niespodzianka:silnik technicznie okazał się w lepszym stanie niż sądziłem !!!
Krótko po zakupie wstawiłem auto do garażu mojego ojca (gdzie także zatrzymał się czas dwadzieścia lat temu !) i zacząłem demontaż wszystkich podzespołów karoseryjnych.Cóż wiedziałem ,że będzie źle...a było - bardzo źle.Z czystego poczucia przyzwoistości nie będę używał określeń stanu karoserii ,jakie padały podczas pracy...?!
Oceńcie sami, jednakże uważam,że w tytule tego posta nie ma cienia przesady!
To jedno z moich ulubionych zdjęć.(gdy patrzyłem na tę podłogę ,zastanawiałem się - "co ja k....... zrobiłem !!!)
Ktoś z Was,patrząc na te zdjęcia powie,że to obraz "nędzy i rozpaczy".Zwyczajny stary grat,który powinien skończyć na złomowisku i w najlepszym razie stać się materiałem na puszki od konserw lub piwa.Otóż nie, w dalszej części tego bloga udowodnię, że to wyjątkowy i mam nadzieję budzący zachwyt Volkswagen.Samochód jadący autostradą wspomnień i czasu,gdzie minione lata uczą nas tego,czego nie wiedziały dni...
SUPER zapraszam na blog bydgoskich garbusiarzy http://www.auto-nostalgia.pl/
OdpowiedzUsuń