sobota, 20 kwietnia 2013

Żona...

Dzisiaj kilka zdjęć mojej żony, która też z niecierpliwością wyczekiwała ukończenia remontu. I trzeba w tym miejscu otwarcie powiedzieć, że powodzenie projektu zależało nie tylko od mojego uporu i determinacji ale także od w y r o z u m i a ł o ś c i małżonki, jej przychylnego podejścia i zrozumienia samego sensu reaktywacji tak starego samochodu.A z "żonami" to pewnie bywa ...hm... różnie...? Wyobraźmy sobie taką scenkę:

-Kochany co dzisiaj masz zamiar robić ?
-Wiesz, pójdę do garażu i pogrzebię tochę przy Garbusie !(?)
-Ależ NIE , kochanie , mamy dzisiaj wielkie pranie !!!

No cóż , ignorancja przedstawionej pani "Iksińskiej" sięgnęła zenitu!

Na kilku zdjęciach uśmiechnięta Aśka w Garbusie.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

2 komentarze:

  1. jestem pod ogromnym wrażeniem.. super cacuszko wyszło..
    a żona.. no cóż skarb..:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam zapał, efekt końcowy rewelacyjny. Autko w sam raz na niedzielny lansik :)) Lepiej jak mąż ma pasję i dłubie sobie w kąciku niż miałby się szlajać po barach z kolegami :)

    OdpowiedzUsuń