wtorek, 2 października 2012

Efekty,efekty,efekty...

Tydzień to,jak się okazało, wcale nie tak wiele czasu na przygotowanie samochodu do montażu silnika i instalacji elektrycznej.Jednak dzisiaj auto już po raz kolejny pojechało na lawecie do mojego mechanika, gdzie po trzech,czterech dniach odnowiony boxer powinien wreszcie znaleźć się na swoim miejscu.Mam pewne obawy ,gdyż to pracochłonna i wbrew pozorom bardzo precyzyjna czynność,chociażby z powodu polakierowanej karoserii.Sam się o tym przekonałem montując uszczelki i aluminiowe oraz chromowane akcesoria.Pracowałem w dużym stresie ,ponieważ o zarysowanie lakieru bardzo łatwo!Zakładając nowe, często sztywne i niewyrobione części,można niespodziewanie doprowadzić do niezamierzonych uszkodzeń.Jednak jak do tej pory wszystko poszło dosyć łatwo.Zamontowałem szyby i mechanizmy ich podnoszenia w obu drzwiach, a także uszczelki oraz aluminiowe ,ozdobne ramki.Spasowane zostały wszystkie elementy oświetlenia,a także wstępnie deska rozdzielcza,zbiornik i wlew paliwa (którego tuning okazał się strzałem w dziesiątkę).
Garbus już w tym stanie budzi u mnie w okolicy powszechne zainteresowanie i chyba lekkie zaskoczenie , pozatym kolor nadwozia nie daje przejść obojętnie obok auta nawet osobom,które nie interesują się starymi samochodami,czy motoryzacją w ogóle.
Tak...miło jest patrzeć na efekty po tak długiej i ciężkiej drodze do ich uzyskania...

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz