piątek, 19 października 2012

Serce już jest...

Serce ? , czyli długo wyczekiwany silnik !!! ,już jest zamontowany w samochodzie.Nie obyło się oczywiście bez drobnych komplikacji ale mój mechanik , pan Stefan Sołtysik ,jak zwykle poradził sobie znakomicie i po kilku dniach przygotowań i dokładnym przystosowaniu osprzętu do niektórych nowych przecież elementów karoserii,silnik znalazł się na swoim miejscu.Wspominając o panu Stefanie trzeba w tym miejscu napisać, że to jeden z tych już nielicznych fachowców, którym się jeszcze chce zabierać za naprawę i regenerację takich aut,jak Warszawa,Syrana czy np. mój Garbus.To już w dzisiejszych ,"elektronicznych" czasach rzadka umieijętność.Polecam gorąco,mały warsztat w Bydgoszczy przy ulicy Borsuczej,gdzie naprawicie każde auto - nowego, luksusowego Saaba i starą,dostojną Warszawę...
Ale powróćmy do mojego VW.Teraz czas na istalację elektryczną.Miał ją położyć renomowany i doświadczony elektromechanik,lecz po kilku dniach gdy zauważyłem, że nic kompletnie się nie dzieje a sam fakowiec drapiąc się w głowę powiedział, "że owszem położy, ale to robota na długie zimowe wieczory", to pospiesznie zabrałem samochód z tego warsztatu!Tak , to auto posiada już zbyt dużą wartość,bym mógł je zostawiać na długi czas u fachowców i wobec tego znalazłem elektryka , który będzie pracował u mnie w garażu.Myślę, że to dobry pomysł,a przy okazji mam Garbusa u siebie i mogę zająć się szczegółami wykańczania wnętrza i elementami zewnętrznymi.
A serce ? pięknie lśni i odbija w chromach wiśniowy,metaliczny lakier, tworząc powoli całość,która na tym etapie wygląda tak:

 


Poszerzane "gwizdki" na wydechu.
Lampa cofania.
 
 
 
 
 



 

niedziela, 7 października 2012

wtorek, 2 października 2012

Efekty,efekty,efekty...

Tydzień to,jak się okazało, wcale nie tak wiele czasu na przygotowanie samochodu do montażu silnika i instalacji elektrycznej.Jednak dzisiaj auto już po raz kolejny pojechało na lawecie do mojego mechanika, gdzie po trzech,czterech dniach odnowiony boxer powinien wreszcie znaleźć się na swoim miejscu.Mam pewne obawy ,gdyż to pracochłonna i wbrew pozorom bardzo precyzyjna czynność,chociażby z powodu polakierowanej karoserii.Sam się o tym przekonałem montując uszczelki i aluminiowe oraz chromowane akcesoria.Pracowałem w dużym stresie ,ponieważ o zarysowanie lakieru bardzo łatwo!Zakładając nowe, często sztywne i niewyrobione części,można niespodziewanie doprowadzić do niezamierzonych uszkodzeń.Jednak jak do tej pory wszystko poszło dosyć łatwo.Zamontowałem szyby i mechanizmy ich podnoszenia w obu drzwiach, a także uszczelki oraz aluminiowe ,ozdobne ramki.Spasowane zostały wszystkie elementy oświetlenia,a także wstępnie deska rozdzielcza,zbiornik i wlew paliwa (którego tuning okazał się strzałem w dziesiątkę).
Garbus już w tym stanie budzi u mnie w okolicy powszechne zainteresowanie i chyba lekkie zaskoczenie , pozatym kolor nadwozia nie daje przejść obojętnie obok auta nawet osobom,które nie interesują się starymi samochodami,czy motoryzacją w ogóle.
Tak...miło jest patrzeć na efekty po tak długiej i ciężkiej drodze do ich uzyskania...